Bycie częścią mainstreamu nie jest czymś, do czego dążymy – wywiad Willow Child

Red Smoke Festival to już nie tyle kilka dni z muzyką, co swoisty kulturowy fenomen. Jednym z zespołów, który w tym roku na nim zagra jest niemiecki Willow Child, który eksploruje ze swoją muzyką rejony retro progreswynego rocka psychodelicznego. O przemianie z coverbandu w zespół grający własny materiał i o tym jak ważny w historii zespołu jest wspomniany Red Smoke Festival dowiecie się z rozmowy jaką sobie ucięliśmy z Javierem, basistą Willow Child.

Jako, że to pierwszy raz kiedy rozmawiamy czy możesz powiedzieć parę słów o zespole: skąd jesteście, kim jesteście i dokąd zmierzacie?

Javier (basista Willow Child):Jesteśmy Willow Child z Norymbergii w Niemczech (północnej Bawarii). Zaczynaliśmy jako retro rockowy cover band, ale po kilku zmianach składu teraz mamy w zespole wokalistkę, jedną, czasem dwie gitary, bas, perkusję i organy. Pomimo tego, że wciąż wiele nas łączy z zespołami, które coverowaliśmy, takimi jak Led Zeppelin, The Rolling  Stones, Steppenwolf, Stevie Nicks czy Jimi Hendrix – nie chcemy stać w miejscu. Specyficzne podejście do tego czym jest muzyka i skąd pochodzi będzie zawsze częścią naszej filozofii. Było też to w pewnym sensie ważną częścią naszego debiutanckiego albumu „Paradise And Nadir”. Dokąd zmierzamy?  Mam nadzieję, że nasza muzyka dosłownie zabierze nas w świat. Muzycznie myślę, że będziemy podążać w bardziej progresywną stronę pod kątem komponowania dźwięku i tekstów.

Na waszym profilu Facebookowym w części poświęconej biografii wymieniliście po prostu zespoły, z którymi dzieliliście scenę. Czy na historię swojego zespołu patrzycie przez pryzmat zespołów z jakimi graliście?

Przyznaję: to jak prezentujemy się w sieci trochę ostatnio ucierpiało z powodu tego, że piszemy nową muzykę. Możliwe, że będę musiał niedługo dokonać małej aktualizacji. Z drugiej strony miejsca które odwiedzasz, ludzie z którymi dzielisz scenę i piwo kształtują Cię jako osobę i zespół i na pewno są ważną częścią naszej biografii

Zaczynaliście jako cover band. Nie wiem jak sprawy wyglądają w Niemczech, ale w większości miejsc granie cudzych piosenek, które ludzie znają i lubią jest bardziej dochodowym zajęciem niż tworzenie własnego materiału. Dlaczego więc zostawiliście to dla czegoś tak niepewnego jak granie własnej muzyki?

Cóż, możliwość zapłacenia za nagrania, sprzęt i miejsce do prób na pewno są plusami bycia cover bandem, ale nigdy nie było to dla nas celem samym w sobie. Jednak masz rację: jest to o wiele bardziej dochodowe. Nam chodziło o to, żeby znaleźć wspólny mianownik, konkretny styl muzyczny, który moglibyśmy uwielbiać. Granie piosenek, które lubisz jest bardzo łatwe i naszym zdaniem to świetny sposób żeby zacząć przygodę z muzyką. Jednocześnie od momentu pierwszej własnej piosenki, którą napisaliśmy, mogliśmy obrać tylko jeden kierunek i nigdy nie oglądaliśmy się za siebie.

Czy kiedy zaczynaliście grać w szkole średniej od początku myśleliście o „robieniu tego na serio”, czy był to tylko sposób na spędzenie czasu?

Założycielami zespołu byli David (perkusja) i Jonas (organy), i jako że przez zespół przewijało się wiele osób – od przyjaciół, przez kuzynów, po siostry (Eva jest siostrą Davida) – nie miało większego celu określanie konkretnych celów. W pewnym momencie stało się jednak dla Evy (wokalistki i gitarzystki rytmicznej) Jonasa i Davida, że chcą czegoś więcej niż jammowania i okazjonalnego zagrania koncertu z coverami. W konsekwencji do zespołu dołączyłem ja (Javier, bas) i Flo (gitara), napisaliśmy pierwszy album i bla, bla, bla oto jesteśmy.

Czy tylko muzyka inspiruje was w „retro” czasach, czy jest coś w czasach, które moglibyśmy powiązać z waszą muzyką, co chcielibyście umieścić w dzisiejszym świecie?

Jak wspomniałem wcześniej całe to retro jest dla nas filozofią, sposobem w jaki podchodzimy do naszej muzyki jako formy sztuki, a nie produktem na skalę masową. Tak naprawdę, muzycznie bardzo się od siebie różnimy. Mamy cechy stoner rocka, post metalu, rocka psychodelicznego, muzyki pop z lat 90 i współczesnych rzeczy awangardowych i wszystko to staramy się umieścić w naszej muzyce. Z naszej perspektywy świat z lat  60. i 70. nie wygląda na tak zatłoczony jak współczesny. Mam tu na myśli informacje. Myślę, że dziś dzięki internetowi mamy dostęp do o wiele większej ilości informacji niż jesteśmy w stanie przetworzyć. „Retro” czasy mogą też bardziej skupiać się na pięknych rzeczach w życiu. Spójrz na przykład jak wspaniale wyglądał Chevy Bel Air i ile go tworzyli, żeby sprawić by był piękny, a nie użyteczny.

Czasy o których mówimy to też czasy kontrkultury. Czy jest to coś z czym się identyfikujecie, czy tylko czekacie na moment, żeby przebić się do mainstreamu?

Ciężkie pytanie! Nie zastanawialiśmy się nad tym, ale bycie częścią mainstreamu nie jest czymś do czego dążymy. Choć nie jesteśmy też przeciwko niemu. Powiedziałbym, że jesteśmy grupką ludzi robiących to, co kochają.

Gratulacje za Paradise & Nadir, świetna rzecz. Odbieram ją jako bardziej progresywną i psychodeliczną niż Down Memory Lane. Czy dobrze was wyczułem i w tą stronę myślicie zmierzać?

Dzięki (śmiech). Tak jak wspomniałem, zdecydowanie jesteśmy na progresywnej drodze. Zobaczymy, co przyniesie nam druga płyta długogrająca.

Używam terminu retro rock i chociaż wasz image do niego pasuje, większość zespołów (nawet współczesnych) które wymieniacie do niego pasują, kiedy zapytać was czy jesteście zespołem retro rockowym mówicie, że się tak nie postrzegacie. Co w tym terminie jest tak stygmatyzującego?

To dlatego, że uważam że w retro zespołach chodzi o kopiowanie i odtwórstwo zespołów ze starych czasów. W moim odczuciu zespół składa się nie tylko ze swojej muzyki. To wielowarstwowy projekt artystyczny. Znaczy to tyle, że jako zespół możesz wywołać iskrę, uczucie w publiczności nie tylko przez to co słyszą, ale i przez to, co widzą; czy to na żywo, czy w mediach społecznościowych, czy w wywiadach. Dlatego uważam, że nie można nas ograniczać do bycia „retro zespołem”. Nie podlega jednak dyskusji, że w naszym stylu jest wiele retro cech, bo uwielbiamy to jak wyglądały lata 60. i 70. XX wieku. Lubimy się więc z tym bawić i tworzyć spójne wrażenie. I tak chcemy przedstawiać, zwłaszcza w naszej oryginalnej muzyce, wszystkie rzeczy, czasy, zespoły i myśli, jakie miały wpływ na nas jako ludzi.

Wspominaliście wielokrotnie, że dołączenie Flo do Willow Child wywołało znaczące zmiany w zespole. Chodzi o proces komponowania, kierunek w jakim zmierzaliście czy coś innego?

Powiedziałbym, że tak naprawdę wszystko z powyższych. Flo jest świetnym kompozytorem, który zabrał zespół w zupełnie nowe rejony. Dodatkowo, jako że był członkiem zespołu Limestone Whale, jest członkiem naszej wytwórni Label StoneFree Records wniósł do zespołu wiele doświadczenia z przemysłu muzycznego.

Podobno odbywacie próby w różnych miejscach. Czy uważasz, że oprócz efektu nowego miejsca, fluidy danego miejsca mogą znacząco wpłynąć na muzykę?

Bez wątpienia. Nie możesz stworzyć czegoś całkowicie nowego; możesz tylko przearanżować rzeczy, których doświadczyłeś, które widziałeś i słyszałeś. Dlatego szczególne miejsca mogą dać Ci szczególne pomysły, których nie dadzą inne.

Wspominaliście, że nie możecie się doczekać Red Smoke Festiwal. To zwykła grzeczność, jako że tam zagracie, czy faktycznie słyszeliście o tym miejscu  wiele dobrego?

Niektórzy z nas już tam byli. Zapytaj Jędrka (śmiech). To tam poznałem Flo, kiedy byłem kierowcą dla Limestone Whale, którzy grali na Red Smoke Festival w 2016 roku. To był pierwszy raz, kiedy wiozłem zespół i był to jednocześnie bardzo intensywny sposób na jego poznanie. Zwłaszcza Flo. Bez Red Smoke 2016 Willow Child nie byłoby tym czym jest. To dlatego ten festiwal będzie dla mnie i dla nas szczególny.

Kiedy rozmawiałem z Kirkiem z Wedge, którego pewnie znacie, powiedział, że pisanie muzyki w oparciu o jammowanie jest jak próba napisania książki na podstawie dwutygodniowego, bezsensownego gadania bzdur. Co myślisz o tej teorii?

W punkt. Nie potrafię znaleźć lepszych słów.

W waszej muzyce ważne miejsce zajmuje natura. Musicie być albo ciągle wkurzeni, albo nie śledzić za bardzo tego, co się dzieje na świecie.

Z powodu Evy wiele naszych tekstów ma tematykę związaną z naturą. Ona dużo podróżuje, spędza dużo czasu w górach, nad jeziorami i nad morzem, gdzie pisze swoje teksty. Niektóre z nich traktują o problemach, które są winą człowieka. Z jednej strony są to często dosłowne opisy zjawisk przyrody, ale z drugiej często też używa natury jako metafory dla opisania ludzkich uczuć i temu podobnych.

Oddaje Ci głos. Co chcesz powiedzieć swoim fanom w Polsce?

Nie możemy doczekać się, żeby zagrać w Polsce, bo chcemy poznać nowych ludzi i wspólnie z wami wypić piwo.

Czego mogę wam życzyć?

Połamania nóg, dobrej pogody i dużo piwa.

Rozmawiał: Kosa

Facebook Willow Child