Illusion – Anhedonia

Istnieje w terminologii popkulturowej pochodzące ze świata mangi określenie „Fan service”,. Oznacza ono treści stworzone tylko po to, żeby zaspokoić potrzeby i życzenia fanów danej franczyzy.

I tak na przykład Star Wars-owe „Przebudzenie mocy” było, nie bez powodu, oskarżane o bycie takim właśnie niskim ukłonem w stronę fanów Odległej Galaktyki sprzed wielu lat. Dlaczego o tym piszę? Bo tak trzeba też określić nowy album Illusion.

Nie ukrywam, że jest to małe zaskoczenie po „Opowieściach” z 2014 roku, które poszły w zupełnie innym kierunku niż można by się spodziewać po muzykach, którzy nagrali takie grunge’owe hity, jak „Na Luzie”, „Nóż”, czy „140”.

Ale właśnie. Jeśli spojrzeć na daty, w których pojawiły się „Opowieści” i „Anhedonia”, o której tu piszę, zobaczymy, że dzielą je cztery lata. Do dużo? Z perspektywy czasu nie, ale kiedy rzucimy okiem na otaczający nas świat, wtedy i teraz, zobaczymy, że nie ma się co przesadnie dziwić, że panowie z Illusion zostawili egzystencjalne pod względem tekstowym i poszukujące pod względem muzyczny kompozycje na szybkie, dosadne strzały, do jakich nas przyzwyczaili. Rzeczywistość zastana w „ciekawych czasach”, jak by to powiedzieli Chińczycy nie pozwala na długie dywagacje, wymaga szybkiej reakcji.

Na samej długości, oscylującej w okolicach 3 minut kompozycji nie koniec powrotów do korzeni. Bo i pod kątem brzmienia mamy tu surowość i zadziorność jakie cechowały „1” i „2”. Nawet niektóre riffy brzmią jakby znajomo. Szkoda tylko, że bez chwytliwości, jakiej nie można odmówić utworom z „3” i uderzenia, jakie Illusion zaserwowało swoim słuchaczom na „6”.

Długo zastanawiałem się nad tym czy taki powrót do korzeni to rzecz dobra. I wiecie co? Nie wiem.

Z jednej strony, umieszczając najnowszy album trójmiejskiego kwartetu w, przepraszam za szumne określenie, kontekście historycznym muszę przyznać, że wierzę chłopakom z Illusion artystycznie. To znaczy, że nawet jeśli „Anhedonia” jest spełnieniem mokrego snu hardkorowego fana Illusion, to według mnie niezamierzonym. Z drugiej jednak nie będę ukrywał, że po kilkukrotnym jej przesłuchaniu, nie widzę siebie powracającego do tego albumu z wypiekami na twarzy w najbliższej przyszłości. Fani „starego Illusion” mogą sobie spokojnie do końcowej oceny dodać od 1 do 2 punktów, w zależności od tego jak bardzo czują się z zespołem związani. Ja niestety, pomimo sympatii do zespołu nie widzę podstaw, żeby się nim zachwycać.

. Tracklista:

1. Kto jest winien?
2. Okruchy udręki
3. Niby
4. Od zawsze donikąd
5. Śladem krwi
6. Tchórz
7. Metamorfozy
8. Do zobaczenia
9. Dalej
10. Zanurzam się

OCENA: 3,5/6

Rok Wydania – 2018
Wydawca – Universal Music