Podążanie za wewnętrzną prawdą – wywiad Tvinna

To ich debiutancki album, choć o nich samych nie można w żadnym przypadku mówić jak o debiutantach. Tvinna, bo o nich mowa, to : Laura Fella z Faun, Fiona Rüggeberg (ex Faun) i Fieke van den Hurk – producentka muzyczna, która współpracowała m.in. z Eivør, Omnia, Cesair. Dodatkowo, wspomnianą trójkę wspierają Rafael Salzmann z Eluveitie na gitarze i basie i Jasper Barendregt, (ex Ulsect) na perkusji.

Mieliśmy okazję porozmawiać z Laurą i Fioną o ich debiutanckiej płycie procesie tworzenia i kilku innych rzeczach

Przede wszystkim, na początek chciałem pogratulować albumu. Zgaduję, że dużo tych gratulacji teraz otrzymujecie po jego się ukazaniu. Czy koncepcja albumu i wiążąca się z nim historia były czymś co powstało, w czasie kiedy trwały prace nad piosenkami, czy była ona już gotowa, zanim rozpoczął się proces pisania piosenek?

Przeczytaj recenzję albumu Tvinna – „One – In The Dark”

Laura: Cóż, przede wszystkim na początku dziękuję bardzo! Faktycznie jesteśmy zaskoczone wszystkimi pozytywnymi opiniami, które jak dotąd otrzymałyśmy. Koncept albumu – jak i stojąca za nim historia – były dla nas oczywiste już od jakiegoś czasu. Pozwól, że wyjaśnię co przez to rozumiem. W początkowych fazach Tvinny (tak początkowych, że nie zespół nie miał jeszcze nazwy) rozmawiałyśmy o tym, w jaki sposób tworzymy i zdecydowałyśmy się pracować nad albumami koncepcyjnymi, które będą traktowały o życiu – temacie tak rozległym, że nie da się go objąć jednym albumem. Dlatego właśnie chciałyśmy zająć się oddzielnymi etapami życia, dzieląc je na cztery rozdziały, zaczynając od tego, który obecnie ujrzał światło dzienne – „One – In The Dark”. Powstało też kilka piosenek, które pasowały by na nasz debiut, więc odłożyłyśmy je na bok i napisałyśmy kilka, całkowicie skupiając się na okresie przed narodzinami i samych narodzinach (o czym traktuje debiutancki album Tvinna, przyp. Kosa). Zanim więc zapadła konkretna decyzja co do tematu albumu, kilka piosenek było już gotowych.

Oszczędzę Wam będącego największą kliszą pytania, jakie może spotkać nowy zespół i nie zapytam co oznacza nazwa „Tvinna”, ale jestem ciekaw jak wyglądał proces nagrywania. Czy szukałyście czegoś, co pasowałoby do tego co robicie, czy czegoś, co będzie dobrze brzmiało, bo szczerze mówiąc udały Wam się obie te rzeczy.

Fiona: Nie planowałyśmy jak będzie brzmiała Tvinna, ani nie przywiązywałyśmy się do konkretnego gatunku muzycznego. Był to o wiele bardziej organiczny proces polegający na połączeniu naszych muzycznych tożsamości, żeby zobaczyć, co przyniesie ta mieszanka. Jedyną zasadą było podążanie za wewnętrzną prawdą odnośnie tego, jakie brzmienie będzie najlepiej wyrażało nasze wnętrza. Te poszukiwania, oraz harmonia panująca między wszystkimi w nie zaangażowanymi całkiem dobrze się sprawdzały w trakcie całego procesu pisania materiału.

Jak powstała Tvinna?

Laura: Idea Tvinny w jej obecnym kształcie jest rezultatem myśli i wewnętrznych powołań, za którymi podąrzyły Fiona, Fieke i ja. Ta idea po raz pierwszy nabrała realnych kształtów, kiedy zaprosiłam do projektu wokalistkę Eluveitie Fabienne Erni. Chciałyśmy stworzyć silny, kobiecy projekt wokalny. Od początku nasza wizja charakteryzowała się skupieniem się na kobiecej sile. Kiedy zaczęłyśmy tworzyć pierwsze piosenki, w trakcie naszych pierwszych sesji z Fioną, zaraz po tym jak dołączyli do nas Fieke i Hurk, poczuliśmy, że mamy już fundamenty zespołu. Jako artyści od czasu do czasu kwestionujemy siebie i to co nas otacza. Dzięki Tvinna mieliśmy szansę dalej się rozwijać poprzez wyjście z naszych standardowych muzycznych ram i wymyślenie się na nowo w wolny i nieokreślony muzycznie sposób.

W jednym z wywiadów powiedziałyście, że używacie w swoich tekstach języka angielskiego, jako że jest to jeden z najszerzej znanych języków, więc zgaduję, że przesłanie waszego albumu jest ważne. Jak więc ono brzmi?

Fiona: Oczywiście każda z piosenek ma swoje własne znaczenie, dla każdego z nas. Na nasz pierwszy album wybrałyśmy temat wody i narodzin, jako że pasują one też świetnie to faktu, że narodziliśmy się jako zespół. Jednak w szerszym znaczeniu, w związku z tym, że łączymy nasz debiut w część konceptu, który będą stanowić cztery wydawnictwa, które traktowały będą o różnych stadiach życia, z których każdy będzie łączył się z jednym z żywiołów. Chcemy też wyrazić naszą silną więź z naturą i fakt, że jesteśmy jednością z otaczającym nas światem. Krąg życia zawiera wszystko – od bardzo prymitywnych organizmów żywych, po substancje, z których zbudowany jest wszechświat.

Czy myślicie, że płyta i proces jej powstawania różniłyby się bardzo, gdyby nie COVID?

Laura: Nie wydaje mi się. W zasadzie wszystkie piosenki miałyśmy już napisane, choć jedne były w bardziej zaawansowanym stadium powstawania niż inne. Całą naszą trójkę dzielą duże odległości, więc i tak ciężko byłoby nam skończyć tworzenie osobiście, jako, że musiałyśmy w okolicach marcach dostarczyć master płyty, a ja byłam w zaawansowanej ciąży. Jestem bardzo zadowolona z rezultatu i uważam, że jest to bardzo piękny i delikatny album, więc nie przychodzi mi do głowy coś, co mogłybyśmy zrobić inaczej na „One – In The Dark”.

Na waszym kanale youtube znajduje się kilka opinii od innych muzyków, którzy mieli okazję posłuchać Waszego debiutu przed premierą. Czy obawiałyście się jakichś niepochlebnych opinii, czy odbiorcy materiału byli tak dobrani, że nie musiałyście się o nie martwić?

Fiona: Nie poświęciłyśmy ani sekundy na to, żeby odpowiednio dobrać ludzi, którym prześlemy nasz materiał, ani nie spodziewałyśmy się aż tak pochlebnych opinii. Byłyśmy po prostu dumne z naszej pracy, a że termin premiery musiał być kilkukrotnie przekładany z powodu padnemii, nie mogłyśmy się doczekać, żeby pokazać naszą muzykę światu. Na scenie muzycznej pojawiło się wiele ciekowości i plotek na zasadzie: „czym jest ta Tvinna i co pokaże?” i także dlatego chciałyśmy podzielić się naszą muzyką z kilkorgiem naszych starych przyjaciół z branży muzycznej i zapytać o ich opinię. Naprawdę poruszyły nas i onieśmieliły wszystkie te pełne emocji i szczere słowa z ich strony. Uważamy, że to dobrze, kiedy artyści się wspierają, zwłaszcza w tych trudnych czasach i jesteśmy bardzo wdzięczne za to, że poświęcili swój czas na to, żeby poznać naszą muzykę.

Mówiłyście, że album traktuje o czasie przed narodzinami. Jak wyobrażacie sobie ten stan?

Laura:  W naszym wyobrażeniu okres nienarodzenia to unoszenie się w stanie zależności i bezpieczeństwa i to oddaje nasza muzyka na „One – In The Dark”. Także, dodanie do niego elementu wody miało nadać mu spokojniejszy ton. Woda jest połączona z Yin, jest więc czymś uspokajającym i dającym. Mam szczerą nadzieję, że ten album takich właśnie emocji dostarcza.

Materiały promocyjne, które dostałem określiły Waszą muzykę jako progresywny dark-electro pop i jest w tym prawda, ale zdziwiłem się, kiedy nie znalazłem w nich nic o folku, a muszę przyznać, że miałem słuchając „One – In The Dark” mocne „folkowe odczucia” i myślę, że nie ja jeden. Czemu w materiałach promocyjnych nie ma najbardziej oczywistych powiązań?

Fiona: Po pierwsze Tvinna nie ma tradycyjnego folkowego instrumentarium. Poza fletem w kilku piosenkach i bębnów nie używamy w Tvinna instrumentów powiązanych z folkiem. Użycie więc odniesień do folku też nie byłoby prawidłowe. Trudno nas przyporządkować do jakiejś szufladki i cieszę się, że nie ma jasnego gatunku, do jakiego się przypisujemy. Zespół ma mocne powiązanie z elektroniką i dark ambientem i sami nie traktujemy się jak byśmy byli zespołem folkowym, bo to najzwyczajniej w świecie nie oddałoby pełnego spektrum naszej muzyki i elementów na jaki kładziemy nacisk w naszym brzmieniu.

Tak jak już mówiłem, naprawdę bardzo podoba mi się album, ale jest jedna piosenka, która moim zdaniem odbiega poziomem od pozostałych i brak jej ich „mistycyzmu” i chodzi mi tu o „Tides”. Muszę zapytać, czy proces jej tworzenia w jakiś sposób różnił się od tego, w jaki powstały pozostałe piosenki?

Laura: Żeby było śmieszniej – tak! To była jedna z pierwszych piosenek Tvinna, jakie powstały, więc jakiś czas już z nami jest. Fiona ją dostarczyła i brzmiała wtedy zupełnie inaczej niż teraz! Tak jak mówiłam, od jakiegoś czasu z nami jest i zawsze chciałyśmy nad nią popracować w trakcie wspólnej sesji, we trzy, tak żeby nadać jej konkretny twist, „poprawkę Tvinny”, jak bym to określiła. Byłyśmy akurat w studio Fieke, dzień po napisaniu „Partus” i Fiona jammowała sobie dla zabawy na syntezatorach Fieke – Roland Juno. Na szczęście Fieke wszystko to nagrała, choć początkowo wydawało się to bardzo przypadkowe. Odnalazłyśmy w nagraniu strukturę i melodię i wszystko znalazło się na swoim miejscu. Syntezator Juno stał się tak ważną, jeśli nie najważniejszą częścią „Tides” i uwielbiam ten moment, kiedy wszystko nagle zaczyna szaleć i słuchacz musi zdecydować się, za którym z instrumentów podążać. Takie przearanżowanie już napisanej piosenki, połączona z dodawaniem do niej kompletnie nowych elementów to coś, czego nie zrobiliśmy z żadną inną piosenką na tym albumie.

To co robicie z Tvinna jest silne powiązane z kobiecością i duchowością.

Fiona: Cóż, ten zespół powstał z myślą, żeby stworzyć krąg i bezpieczne miejsce dla nas, kobiet w muzyce. Tak, żebyśmy mogły podążać za swoją intuicją i sprawić, żeby była główną siłą w tworzeniu muzyki. Także skupienie się na dzieleniu się, zamiast kultywowania podejścia opartego na współzawodnictwie było od samego początku ważnym dla nas celem. Nasza wrażliwość jest czymś ogromnie ważnym i może łatwo ucierpieć w zbyt wrogim środowisku. Oczywistym jest, że te cechy przypisuje się kobietom, chociaż każdy je ma – tak kobiety, jak i mężczyźni. To podejście można by też określić jako duchowy kierunek, jeśli mogę tak powiedzieć. Muzyka Tvinna traktuje jednak nie tylko o delikatności, ale też o mroczniejszych rzeczach, takich jak lęki czy ból z jakimi każdy musi sobie radzić, które w najlepszym przypadku prowadzą do zyskania emocjonalnej siły. Mówiąc za siebie, mogę powiedzieć, że bardzo się rozwinęłam w trakcie procesu tworzenia się tego zespołu i pisania muzyki na nasz debiut. Możliwość muzycznego przedefiniowania się i zrozumienia moich wewnętrznych wizji wewnątrz kręgu jaki tworzy Tvinna naprawdę dodała mi skrzydeł. Także zbudowanie po latach szaleństw w przemyśle muzycznym uczciwej struktury biznesowej jest czymś ożywczym i duchowo uleczającym. Duchowość nie jest dla mnie czymś abstrakcyjnym. To sposób w jaki żyjemy każdego dnia, sposób w jaki wchodzimy w interakcję z ludźmi, naturą, możliwość dostrzegania i doświadczania otaczającej nas magii. To możliwość stania się twórcą magii w bardzo realny i przyziemny sposób.

Jestem facetem. Powiedzmy, że potrzebuję lepiej zrozumieć kobiecość, jaką artystkę poleciły byście mi, żeby mógł lepiej ją zrozumieć?

Laura: Szczerze mówiąc – nie wiem. Nie wiem, czy sprawdzanie twórczości jakiej artystki pomoże i vice versa. Nie wydaje mi się, żebym w pełni mogła zrozumieć czym jest męskość, z prostego powodu, że nie widzę siebie jako mężczyzny. Wiem natomiast, jaka jest najważniejsza rzecz, kiedy stara się zrozumieć różnice i wartości – umiejętność słuchania i empatii. Nie polecałabym więc artystki, a raczej ludzi, którzy doświadczyli dyskryminacji, na przykład ze względu na ich płeć, czy seksualność. Wsłuchajmy się w ich głosy.

Obiecujecie kolejne trzy albumy, jako że „One – In The Dark” ma być pierwszym z co najmniej czterech wydawnictw. Jak idzie proces tworzenia?

Fiona: Właśnie obecnie znowu znajdujemy się w trybie komponowania i pięknie jest znów móc zanurzyć się w tworzeniu muzyki po miesiącu poświęconym prawie w całości na prace administracyjne. Niedługo coś się pojawi, ale z naszych obliczeń wynika, że zanim w pełni ukończymy album minie co najmniej rok. Ale nie będziemy kazać tyle na siebie czekać! Myślimy nad wypuszczeniem w międzyczasie kilku piosenek i ciągle pracujemy nad nowym materiałem.

Czy możecie więcej powiedzieć o całym koncepcie kryjącym się za – nie wiem czy to określenie będzie tu pasowało – historią i czy piszecie materiał od razu na 4 albumy, żeby mieć pełen obraz, czy materiał powstaje z albumu na album i będą one w różnych stylach?

Laura: Nie będę wchodzić w szczegóły i to o czym jest koncept pozostałych trzech albumów, z prostego powodu, że to zepsułoby niespodziankę i lubimy tajemnice. Zwłaszcza w trakcie procesu tworzenia czuję się szczególnie wrażliwa i „otwarta”, więc lepiej jeśli niektóre rzeczy zachowam dla siebie, zanim ostatecznie je ujawnię.

Jedocześnie chcę zaznaczyć, że nie piszemy materiału na wszystkie 4 albumy jednocześnie, skupiając się raczej dogłębnie na tym, na którym obecnie pracujemy. Prawdopodobnie próby skupienia się na trzech dużych tematach jednocześnie byłyby przytłaczające. Prawdopodobnie skończyłoby się to spadkiem ich jakości i popadnięciem w szaleństwo.

Myślicie o tym, co dalej, po tym jak skończycie 4 albumowy koncept?

Fiona: Na pewno będziemy mieć na coś pomysły. Zobaczymy dokąd zaprowadzi nas nasz rozwój. Ilość tematów jest nieskończona i często mnie to zastanawia…jak to możliwe, że pomimo tego, że zaśpiewano już tyle piosenek, wciąż istnieją nieskończone możliwości tworzenia nowych?

Oficjalna strona Tvinna

Facebook Tvinna

Fot. Samantha Evans

Rozmawiał: Kosa