To wychodzi z naszej ludzkiej natury – wywiad z Dead Quiet

Kanadyjczycy to stereotypowo bardzo mili kolesie. Czy Kevin Keegan, gitarzysta i wokalista Dead Quiet potwierdza te stereotypy?

Antyportal.net: Nie udało mi się znaleźć żadnego wywiadu z Wami po polsku, więc prosiłbym o parę słów o Dead Quiet, dla polskich fanów, bo nie chciałbym czegoś pomieszać.

Daed Quiet: Jesteśmy Dead Quiet z Vanocouver B.C.  w Kanadzie. Gramy ciężkiego rock’n’rolla. Jest nas 5 i można balowanie z nami to niezła zabawa.

Skoro mamy już za sobą część oficjalną, po pierwsze gratuluję Grand Rites – świetny album. Po drugie, pracujecie już nad czymś nowym?

Pracujemy nad nowym materiałem, ale wolno nam idzie, bo sporo czasu spędzamy w trasie promując Grand Rites. Kiedy skończymy cykl koncertowy, za około pół roku, wrócimy do pracy, bo w zasadzie mniej więcej mam już napisane piosenki na następną płytę.

Zaczynałeś jako perkusista. Co sprawiło, że zamieniłeś gary na gitarę?

Granie na perkusji było moim pierwszym instynktem, ale jak tylko trochę dorosłem zrozumiałem, że chcę pisać muzykę, do czego gitara bardziej się nadaje. Miało to też podstawy w mojej generalnej miłości do grania muzyki i chęci spróbowania wszystkiego.

Na waszej koszulce można zobaczyć koteczka wychodzącego z twarzy obcego, na plakacie promującym waszą obecną trasę jest słodziutki króliczek pokryty krwią przypominający okrutną bestię z „Monthy Pythona i świętego grala. To zupełne przypadki, czy jest jakieś drugie dno w zainteresowaniu waszego zespołu słodkimi, włochatymi zwierzątkami?

Myślę, że to wychodzi z naszej ludzkiej natury. Gramy w całkiem poważnym zespole metalowym, ale tak naprawdę, na koniec dnia, wszyscy jesteśmy miętcy . Myślę, że fajnie jest móc pobawić się z takimi pomysłami, w tym samym czasie grając w miarę poważną muzykę. Poza tym kto nie lubi zwierząt?

Okładka waszego najnowszego albumu od razu przywodzi na myśl Monolit z Odysei Kosmicznej 2001 Stanleya Kubricka. To zamierzone?

Nie, podoba nam się po prostu idea umieszczania na naszych albumach kształtów. Tak się złożyło, że na obecnym jest to kształt prostokątny. Trudno nie znaleźć podobieństw z rzeczami tak ikonicznymi jak Odyseja Kosmiczna, chociaż koniec końców te kształty są wszechobecne w tak wielu kontekstach

Dzielisz imię i nazwisko ze sławnym piłkarzem / trenerem.  Czy jesteś fanem piłki, a jeśli tak jaki klub chciałbyś trenować, bądź w jakim chciałbyś grać?

(śmiech) Mój ojciec wieszał na lodówce wycinki z gazet z Kevinem Keeganem piłkarzem, żeby mnie zainspirować i robić sobie ze mnie żarty. Niestety nigdy nie byłem wielkim fanem sportu

Jak wielu muzyków mówiłeś, że muzyka ma na Ciebie terapeutyczny wpływ. Czy myślisz, że dla każdego istnieje taki „artystyczny wentyl”, który pomógłby mu spuścić trochę ciśnienie, zmieniając świat w lepsze miejsce?

Nie wydaje mi się, że w każdym przypadku by się to sprawdziło w ten sam sposób, ale na pewno widzę taką tendencję wśród muzyków, która rozwija spokojną naturę. Uważam, że zwłaszcza osoby piszące muzykę mają mniejsze tendencje do przemocy, bo pisanie i wykonywanie muzyki pozwala na przepracowanie tych emocji.

Ta trasa to będzie wasz pierwszy raz w Europie. Czy cieszycie się na coś szczególnie w związku z wizytą na starym kontynencie?

Niestety, mamy tak napięty grafik, że będziemy mieli zbyt wiele czasu na robienie tego wszystkiego, co chciałbym zrobić jako turysta. Mamy z Willowem polskie korzenie, więc jesteśmy wyjątkowo podekscytowani możliwością odwiedzenia was.

Mam wrażenie, że wasze teledyski mają trochę Red Fangowy klimat, to zamierzone działanie, czy coś, co wyszło w praniu?

Myślę, że ostatni teledysk, do Dear Demon zdecydowanie ma elementy humorystyczne i jest podobne do tego co w swoich teledyskach robi Red Fang, ale nie jest to coś co planujemy powtarzać za każdym razem. Nie chce nigdy stać się przewidywalny, albo polegać na czymś typowym jak to. Myślę, że nasz pierwszy teledysk do Foul Words był dużo mroczniejszy, a następny teledysk jaki zrobimy będzie jeszcze mroczniejszy.

Jak już jesteśmy przy waszych teledyskach, właśnie ten do Dear Demon zainspirował moje następne pytanie. Czy bycie stereotypowym metalowcem, który gardzi wszystkim co nie jest metalem i bycie częścią sceny metalowej to coś, co jest dla was w jakiś sposób ważne?

Nie, pogarda w Deat Demon jest skierowana typowo na kulturę DJejską i tendencję do gloryfikowania kogoś, kto ma bardzo niewiele talentu muzycznego i zyskuje poklask za granie czyjejś muzyki na komputerze albo iPodzie. To nawet nie chodzi o to, że sramy na wszystkich DJów, tylko na tych, Którzy wykazują się zerową kreatywnością.  Jeśli chodzi o metalowych purystów, to nie jesteśmy nimi. Jeśli byłbyś z nami w naszym vanie usłyszałbyś głównie hip hop, funk i klasyczny rok.

Czytałem, że nazwałeś intenret „złem koniecznym” i ogólnie nie jesteś wielkim fanem tego, że wszystko można za darmo ściągnąć z sieci. Jako koleś, który robi zdjęcia nawet nie wiesz jak doskonale Cię rozumiem. Ale z drugiej strony zauważalna obecność w sieci, przynajmniej dla muzyków, może być faktycznie coś warta. Możecie dzięki temu dostać propozycje płatnych koncertów, sprzedawać swój merch i faktycznie wyciągnąć z tego jakąś kasę, dzięki temu, że ktoś znalazł was w necie. Czy naprawdę myślisz, że lepiej by wam było w starym modelu biznesowym, gdzie jedynym sposobem na dotarcie gdzieś ze swoją muzyką było „odkrycie” zespołu przez kogoś oficjeli wydawniczych?

Na pewno temat nie jest dla mnie czarno-biały, w twoich ustach brzmię jak Lars Ulrich (śmiech). Widzę ogromny plus w tym, że muzyka jest dostępna w internecie i na pewno nie uważam, że powinno się siedzieć na tyłku i czekać aż ktoś Cię odkryje. Od początku wyznajemy zasadę DIY i jesteśmy z tego bardzo dumni, ale bycie częścią świata, w którym trzeba konkurować z wielkimi wytwórniami, które decydują kogo zrecenzować i gdzie i jakie zespoły będą miały premiery itp. może być frustrujące. Uważam to za konieczne zło, ponieważ konkurowanie w obecnych czasach jest trudne i odciąga mnie od tego co wolałbym robić, czyli pisania i grania muzyki. Jeśli ślęczę na swoim telefonem, co 5 minut wrzucając nowe statusy, żeby zwiększyć o parę osób liczbę obserwujących to odciąga mnie od moich zajęć jako muzyka.

Czy Twój proces pisania muzyki bardzo się zmienił, jeśli w ogóle od czasów Barn Burnera?

Stał się mniej samodzielny. Członkowie Dead Quiet zdecydowali bardziej się zaangażować w proces pisania piosenek, co zaowocowało bogatszymi, pełniejszymi i bardziej złożonymi aranżacjami. Na pewno nauczyłem się jak współpracować i doceniać moich kolegów z zespołu w większym stopniu niż miało to miejsce w Barn Burnerze.

Twoje piosenki stają się coraz bardziej progresywne i złożone, czy to Ty się rozwijasz, czy to raczej wpływ tego, że reszta zespołu jest bardziej zaangażowana w proces twórczy? Czy jest jakaś granica złożenia i progresywności, której nie chcielibyście przekroczyć?

Nie wydaje mi się, żebyśmy kiedykolwiek mieli sobie wyznaczać jakieś granice. Myślę, że pojawią się piosenki, które będą bardziej złożone niż inne. Z drugiej strony ciągle lubimy pisać bardzo proste i chwytliwe piosenki rockowe.

Jakie pytania w wywiadach sprawia, że mówisz sobie „o nie, tylko nie znowu to?”

Pytanie  o to, skąd wzięła się nazwa zespołu jest całkiem denerwujące. Też pytanie o to jak zespół się spotkał jest całkiem nudne i niepotrzebne.

Czy jest coś, co chciałbyś powiedzieć polskim fanom?

Nie możemy się doczekać koncertów w Polsce, zwłaszcza dlatego, że wsparcie i wyrazy uznania, które już otrzymaliśmy od polskich fanów i promotorów przerosły nasze oczekiwania. Do zobaczenia wkrótce!