Sanhedrin i Gatekeeper zagrają w Poznaniu i Warszawie

“A Shadow over Europa” – pod takim szyldem w trasę wyruszają Sanhedrin (Nowy Jork, USA) i Gatekeeper (Vancouver, Kanada). Left Hand Sounds zaprasza na koncerty w Poznaniu (U Bazyla) i Warszawie (Chmury).

Oba zespoły to przedstawiciele najnowszej fali tradycyjnego heavy metalu, w najlepszym duchu Manilla Road, Judas Priest, Black Sabbath, Diamond Head czy Iced Earth. O tak, obcisły jeans i równie dopasowana skóra to najbardziej odpowiedni outfit na te koncerty!

Sanhedrin (heavy metal, USA)
Gatekeeper (heavy, power metal, Kanada)
6.03. Poznań, Klub U Bazyla
wejście od 19:00
start: 20:00
Wydarzenie na Facebooku

Sanhedrin (heavy metal, USA)
Gatekeeper (heavy, power metal, Kanada)
7.03. Warszawa, Chmury
wejście od 19:00
start: 20:00
Wydarzenie na Facebooku

bilety:
40zł (przedsprzedaż)
50zł (w dniu koncertu)
dostępne na lefthandsounds.org/bilety oraz w Rock Long Luck

Sanhedrin (heavy metal, USA)
Sanhedrin na tydzień przed rozpoczęciem europejskiej trasy koncertowej – A Shadow Over Europe – wyda swój drugi krążek. Album zespołu, zatytułowany „The Poisoner” opublikuje dotychczasowy wydawca Amerykanów, wytwórnia Cruz Del Sur Music. Na płycie, która zostanie wydana 22 lutego znajdzie się osiem kompozycji, nad którymi unosi się epicki duch kompozycji Judas Priest, Manilla Road czy Mercyful Fate. Nowojorskie trio dowodzi, że na niwie tradycyjnego heavy metalu można jeszcze sporo stworzyć i nie potrzeba bawić się w przesadnie skomplikowane aranżacje. Uwagę zwraca mocny głos Eriki Stoltz (również bas), a za gitarę odpowiedzialny jest Jeremy Sosville (znany z Black Anvil)!
“The Poisoner” na rynku już niedługo!

Gatekeeper (epic heavy metal, Kanada)
Gatekeeper zagrzewa do walki niczym brat bliźniak Manowar lub niedaleki kuzyn Angel Witch. Czasami rozkręcają się jak huragan, by za chwilę powrócić do podniosłego refrenu. Powstali w 2009 roku i przez dekadę dorobili się wielu splitów i EP-ek, ale debiutancki album “East of Sun” ukazał się – nakładem Cruz Del Sur Records – dopiero w zeszłym roku. Na spotkanie z Kanadyjczykami lepiej dobrze naoliwić gardło, bo momentów do śpiewania mają sporo. No i katana na plecy obowiązkowo!