Łysa Góra – Siadaj Nie Gadaj

Nie jestem zagorzałym fanem muzyki folkowej. W zasadzie do całkiem niedawna miałem do niej raczej chłodny stosunek, który zmieniła na jesieni zeszłego roku Wardruna.

Okazało się, że to nie ten gatunek sam w sobie jest tak fatalny, tylko ja nie miałem za wiele szczęścia do spotykanych jego przedstawicieli.

Dlatego można powiedzieć, że Łysej Górze trochę się upiekło, bo podchodziłem do ich wydawnictwa „Siadaj nie gadaj” z czystą głową, a nie jak dotychczas, kiedy jakieś folki mi się trafiały dzierżąc w dłoni pióro niebezpieczniejsze od miecza.

Jeśli ktoś miał styczność z poprzednim albumem Łysej Góry i dał się mu porwać przy „Siadaj Nie Gadaj” powinien być jeszcze bardziej ukontentowany. Jeśli natomiast skreślił zespół po przesłuchaniu „To i Hola” powinien dać mu drugą szansę.

Przepis na muzykę Łysje Góry nie zmienił się. To ciągle nic innego, jak folklorystyczne przyśpiewki przy akompaniamencie skrzypiec, podszyte generycznymi heavy metalowymi riffami, ale jednak zmianę czuć „gołym uchem”. Na „Siadaj,nie gadaj” wszystko jest zgrabniej do siebie dopasowane i nie tak toporne jak na poprzedniku. W zasadzie, to pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że jest w tym co można ostatnim wydawnictwie Łysej Góry znaleźć w ich muzyce urok, którego po tego rodzaju mariażu stylistycznym można by się spodziewać. No i zwyczajnie materiał ten, jak się to mówi „siada”.

W przeciągu zaledwie roku Łysa Góra zrobiła zdecydowany, ale jeszcze nie zamaszysty krok naprzód. Jest zdecydowanie lepiej, niż na debiucie, słucha się „Siadaj, nie gadaj” przyjemnie, ale jeszcze nie na tyle, żeby łapczywie do ich muzyki regularnie wracać.

Tracklista Siadaj, Nie Gadaj:

  1. Intro
  2. Rypni Kalinke
  3. Nie teraz mamo
  4. Oj, na stawu
  5. Dali czarni
  6. Usiudźwa Janku
  7. More sokol pije
  8. Cepem po ryju
  9. Siadaj, nie gadaj
  10. Sztoj pa moru

OCENA: 3,5/6

Rok Wydania – 2017
Wydawca – Brak Danych